sobota, 19 kwietnia 2014

Frohen Ostern!

Mogę śmiało powiedzieć, że czuję jakbym Wielkanoc spędzała w Europie. A to dlatego iż, jesteśmy w miejscowości, która słynie z pięknych widoków górskich, a także ze swojej bawarskiej stylizacji. 

Można tu zjeść typowe niemieckie potrawy, choć dla smakoszy czekają też pyszne duńskie wypieki. Nietrudno wypatrzeć tu szyldy z napisem Wilkommen, jak i również kelnerów ubranych w bawarskie stroje.  

I to wszystko tylko trochę ponad godzinę jazdy od Seattle.

Ze strony urzędu miasta dowiedziałam się, że całkowita zmiana wizerunku Leavenworth była ostatnim ratunkiem na wznowienie zainteresowania regionem.  Przewrotny pomysł okazał się sukcesem.Co rok przybywa tu około 2 milionów turystów. Podobno więcej przyjeżdża tu gości z Austrii, niż z samych Niemiec.

W październiku mogą oni nawet uczestniczyć w lokalnej wersji festiwalu Oktorberfest.  Parę lat temu znany program Good Morning America nadawał stąd transmisję z zapalenia pierwszego światełka na bożonarodzeniowej choince.

Lokalne kramiki nie obiftują za bardzo w motywy świąteczne. Może dlatego, że w Stanach bardziej popularne są egghunts, podczas których dzieci szukają kolorowych, plastikowych i zazwyczaj wypełnionych słodkościami jajek. Za to na wystawach widziałam już figurki Myszki Miki i bohaterów Gwiezdnych Wojen. W jednym ze sklepów można nawet kupić gifts from Russia. ..

Przyznam, że nie poświęciłam świątecznego koszyczka.  Już myślałam, że uda mi się jeszcze pójść do kościoła katolickiego, znajdującego w pobliżu naszego pensjonatu. Niestety okazuje się, że już nie funkcjonuje i teraz służy jako wnętrze pokoi gościnnych.

Na naszym niedzielnym śniadaniu zabraknie domowego sosu tatarskiego, ale za to mamy ze sobą polski chrzan. Po południu zabieramy się z Deanem za malowanie pisanek.

Jutro wieczorem będziemy wracać już do Bellevue. Easter Monday nie jest dniem wolnym od pracy. Mimo to dyskretnie postaram się, żeby Dean przypomniał sobie dlaczego w Polsce jest nazywany ,,lanym poniedziałkiem”:)

Wszystkim czytelnikom życzę kolorowych, smakowitych i słonecznych Świąt Wielkanocnych!


H.                                           
                                                   




sobota, 5 kwietnia 2014

Mudslide w Oso

Dokładnie w ten sam dzień, w którym szczęśliwie doleciał do nas Tata, w stanie Waszyngton, na północ od Seattle, doszło do potężnego osuwiska błotnego. Kilkadziesiąt domów w małej miejscowości Oso zostałow parę sekund zmiecionych z powierzchni ziemi. Gazety zamieszczały codziennie zdjęcia ofiar.

Oprócz skali zniszczeń, zaskoczyły mnie dwa fakty. Po pierwsze, podobno tragedii można było zapobiec. A po drugie, nie została ogłoszona oficjalna żałoba. Gubernator stanu uchwalił jednak minutę ciszy, aby uczcić pamięć ofiar.
Dowiedziałam się, iż w Stanach żałoba narodowa nie jest często zarządzana. Ostatni raz miała miejsce po strzelaninie w bazie militarnej Fort Hood w 2009r. 

Brak oficjalnego dekretu nie zniechęcił mieszkańców do dobrowolnego wspierania poszkodowanych.  Na jednym ze zdjęć prasowych z miejsca osuwiska zauważyłam zaciągniętą do połowy flagę amerykańską. Doczytałam, iż wcześniej znaleziono ją zakopaną w mule.

Prywatne osoby w geście solidarności organizowały lokalne zbiórki pieniędzy i niezbędnych środków do życia. Sąsiedzi przygotowywali wspólne posiłki dla poszkodowanych oraz tworzyli małe ołtarzyki z kwiatów i zniczy. Widziałam również informacje o wspólnych modlitwach. W ramach oficjalnego miesiąca poezji stanu Waszyngton, chętni mogą również zgłaszać swoje piśmienne propozycje skierowane do tych dotkniętych katastrofą.

I jeszcze jedna wspólnotowa inicjatywa. Podczas konferencji prasowej przedstawiciele znanego indiańskiego plemienia Snoqualmie, zaoferowali pokaźną sumę wspierającą odległych sąsiadów. We are all mountain folk, and mountain folk stick together- tak darczyńcy skomentowali swój szlechetny gest.
Kilka dni temu Prezydent Obama nazwał osuwisko a major disaster, co pomoże rodzinom w otrzymaniu różnorodnych świadczeń socjalnych.
Widząc w wiadomościach, jak codziennie ochotnicy zgłaszali się do przeczesywania zdewastowanego terenu, można mieć pewność, że lokalne władze i bliscy sąsiedzi nie pozostawią jeszcze na długo bez pomocy mieszkańców Oso.

                                                  
@NyTimes

PS.  22 kwietnia Prezydent Obama odwiedził osuwisko w Oso. Znalazł czas na osobiste rozmowy z rodzinami poszkodowanych,a także potwierdził obiecaną pomoc rządową. Tak jeszcze opisał swoje stanowisko: This is.. what America is all about. When times get tough, we look out for each other. We get each other's backs. And we recover, and we build, and we come back stronger.